niedziela, 1 września 2013

Rozdział 3

     No to okej... Przepraszam, że mnie tak trochę dłużej nie było, ale wena bawiła się ze mną w chowanego, razem z czasem :") Wybaczcie, życzę miłej zabawy i bardzo proszę o jakieś komentarze... <33

Z góry przepraszam, że jest taki krótki ten rozdział ;c 

-------------------------------------------------------------------------------------


                                               ***

- Halo! July, jesteśmy już, wstawaj śpiąca królewno. – Harry tak się darł, że musiałam się obudzić. To normalne, że zasypiam w podróżach. Te żmudne 5 godzin w samochodzie działało na mnie usypiająco.
Gdy wyszłam z auta, znajdowałam się przed zwyczajnym wieżowcem mieszkalnym. Nie wyróżniał się, był raczej przeciętny wśród tych okolic.
- No dobra… chcę cię tylko ostrzec, że pierwsze spotkanie z Louisem nie zawsze jest.. idealne. Trzeba go lepiej poznać. – zakłopotał się. Nie wiem co konkretnie miała na celu jego wypowiedź, ale coraz bardziej zaczynam się bać tego Louisa. Gdyby ten jego przyjaciel byłby normalny i bezpieczny, zapewnie nie pierdoliłby, że pierwsze wrażenie na nim, nie jest najlepsze.
- Zaczynam się go bać. – zrobiłam minę pełną żalu, zakładając kosmyk włosów za ucho.
                                                                    ***
Harry zapukał do ciemno brązowych drzwi  i podciągnął rękawy od swojej koszuli. Boże, ta koszula była tak zjechana… Z resztą, jego buty też. Nigdy nie spotkałam się z takim  specyficznym stylem.  Wyglądał niedbale, ale zarazem seksownie. Jestem pewna, że laski się do niego kleją. Jak do rzepa. Po chwili zza progu wyłonił się niższy od Harry’ego szatyn, ubrany w zupełnie innym stylu.
- Harry! Nareszcie jesteś, ty moja cioto!
- Cześć Louis! Tak miło mi cię widzieć, ty druga cioto. – Harry kipiał zirytowaniem. Przez te ich przywitania, nie mogłam powstrzymać chichotu.
- Czy mi się zdaje, czy moja ciota znalazła sobie dziewczynę?
Ha ha, on naprawdę go wkurwiał. Komiczny widok.
- Kurwa! Nie nazywaj mnie tak, wiesz jak tego nie lubię!
Co za bulwers.
- Wiem, że tego nie lubisz, ale ja lubię gdy się denerwujesz. Wtedy wyglądasz jak ciota. – nawet nie zauważyłam kiedy na moją twarz wkradł się szeroki uśmiech, spowodowany tą sytuacją. Wspominałam, że dalej staliśmy na korytarzu?
- Dokończymy to później Tomlinson. – wydyszał Harry. – to jest July. Można powiedzieć, że ją przygarnąłem.  Chyba nie masz nic przeciwko temu, aby zatrzymała się u nas na pewnie czas?
Louis uniósł brwi do góry i wygiął dolna wargę na wierzch, po chwili się uśmiechając. To chyba dobrze, że się uśmiecha.
- Oczywiście że nie mam nic a nic przeciwko temu, aby July się u nas zatrzymała. Wygląda jak aniołek.
Aha, czyli kolejny koleś, który chce usłyszeć moje kazania, żeby mnie tak nie nazywał?
- Czy wy kurwa czytacie sobie w myślach, czy co?
Ich miny przejawiały się zdziwieniem i rozbawieniem. Ja pierdolę, psychole z uśmiechami na ryju.
- Nie rozumiem o co ci chodzi. – Harry zgrywał niewiniątko. Oj, ja i m zrobię piekło w tym domu.
- Po prostu mnie tak nie nazywajcie, dobrze? Wtedy może przeżyjecie tą noc.
- Awr! Widzę, że aniołek ma charakter!
No nie pierdol.
- Dobra Lou, możemy w końcu wejść? – zapytał się Harry. Tomlinson wyjechał z tymi swoimi gestami dżentelmena i ruchem ręki, zaprosił nas do środka. Przeszłam przez próg i miałam ochotę odwrócić głowę w inną stronę, byleby tam nie patrzeć. Syf i burdel. Żadne inne słowa tego nie opiszą. Wszystkie ciuchy były porozpierdalane we wszystkich kątach jak po jakiejś wojnie, a na dywanie roiło się od okruszków popcornu i chipsów. Obłęd. Jak można mieszkać w takiej chujni.
- Ja pierdole! Louis, wbijałem ci do tego pustego łba, że ja nie przyjeżdżam do ciebie po to, żeby sprzątać ten syf kurwa!
Znów ta scenka, czyli nerw Harry’ego i zwał Lou. Jak oni się świetnie dogadują.
- Hazz, wyluzuj. – jego rysy twarzy złagodniały, jednak ta jego jajcarska twarz, nie znikała do końca. – postaram się to posprzątać.
Nie wiem czy to był jakiś wielki krok dla Tomlinsona, ale Harry był tym cholernie rozbawiony.
- Ty? Ty to posprzątasz? – uniósł brwi do góry, po chwili unosząc również kąciki ust. – Louis, proszę cię. Nigdy jeszcze nic nie posprzątałeś przy mnie. Zawsze tylko obijasz tą dupę przed telewizorem.
- Ej, stary. – zaczął i przysiadł na oparciu od sofy. Gdyby nie ten syf na niej, byłaby całkiem ładna. – posprzątam to tylko ze względu na gościa i na twoje nerwy.
Mogę to nazwać dramą? Harry zrobił minę wielkiego łaskawcy i westchnął.
- Ta. Domyślałem się tego.  – rzucił zwracając swój wzrok na mnie. Przez ułamek sekundy dojrzałam głębie jego tęczówek. Kipiące zielenią, przykryte pod wachlarzem rzęs. – Chcesz coś może do picia?
- Umm.. może jakiś sok poproszę.- wyjąkałam. Kurwa, nienawidzę tego, brzmię wtedy jakbym nie umiała się wysłowić.
Harry ruszył w stronę nie dość przestronnej kuchni i wyciągnął wysoką, wąską szklankę, nalewając do niej soku pomarańczowego.
- Trzymaj. – podał mi naczynie z pomarańczową cieczą.
- Dziękuję. – odpowiedziałam z ciepłym uśmiechem i upiłam łyk.

   Odstawiłam szklankę na blat i odwróciłam głowę, w celu zobaczenia jak radzi sobie pan Louis. Grymas wymalowany na jego twarzy wyglądał przekomicznie. On chyba nie był skory do sprzątania. 

3 komentarze:

  1. Podoba mi się, że jesteś tu szczera, nie owijasz w bawełniane jak inne osoby ;D
    Jak tylko przeczytałam ich przywitanie leżałam ze śmiechu.
    Ciekawie, ciekawie.
    Pff... Twoja wena wie, że ja czekam na rozdział i mnie nie lubi :c
    @Pat_rishia

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie mogłam się doczekac ich spotkania. Louis bałaganiarz <3 . Jezu, no rozdzial swietny <# oby tak dalej . :)
    @chomikwgaciach

    OdpowiedzUsuń
  3. Hahaha wyobrażałam sobie dom Louisa, taki cały brudny,lool xd Jestem ciekawa, czy sobie poradzi,może July mu pomoże ;33 (aww July to prawie jak Julia *U*) Kocham to opowiadanie ! ;D
    Czekam na kolejny rozdział!!! @Julia_S_1D

    OdpowiedzUsuń